2022-02-12

Anna Tomaszewicz-Dobrska
(13.04.1854 - 12.06.1918)

'Główki_strona - Tomaszewicz-Dobrska.jpg'

Anna Tomaszewicz-Dobrska - pierwsza Polka z dyplomem medycyny

 

Gdy wiosną 1854 roku Anna Tomaszewicz przyszła na świat w oddalonej o blisko 130 kilometrów od Warszawy Mławie, zdominowane przez mężczyzn konserwatywne środowisko lekarskie wciąż wierzyło, że gorączkę połogową powodują bliżej nieokreślone szpitalne „zaburzenia atmosferyczne”, a medycyna nie jest im w stanie zapobiec. Tysiące kobiet umierało w cierpieniach spowodowanych ogólną infekcją organizmu, której objawami były wysoka temperatura, dreszcze, ropnice. Tylko nieliczni wykształceni w sztuce Eskulapa (wśród nich m.in. Ignaz Philipp Semmelweis[1]) próbowali przekonywać, że chorobę wywołują przedostające się do krwioobiegu bakterie przenoszone na dłoniach samych medyków… Wydane w 1847 roku przez Sammelweisa, pracującego wówczas w Wiedeńskim Szpitalu Powszechnym, zalecenie o obowiązkowym myciu rąk przed wejściem na sale położnicze uznawano za stratę czasu i fanaberię! Rewolucja miała dopiero się dokonać, a w roli jej nowych bojowniczek wystąpiły kobiety. Wśród nich pierwsza polska lekarka z europejskim dyplomem – Anna Tomaszewicz-Dobrska.

Wstęp

Trudno dziś sobie wyobrazić, że jeszcze nieco ponad 120 lat temu w Instytucie Położniczym w Warszawie śmiertelność wśród rodzących wahała się od 8 do 15%. W tym samym czasie wiejskie akuszerki, wykonujące zawód na prawach zwyczaju, stosowały przy porodach takie zabiegi, jak: okładanie brzucha ciężarnej śledziami, ugniatanie go pięściami, smarowanie dróg rodnych olejem, nie wspominając o bardziej drastycznych metodach. Towarzyszyły im rytuały magiczne – np. wieszanie w zamkniętych szczelnie oknach wianków ze święconych ziół czy wkładanie rodzącej do ust welonu Matki Boskiej. Oprócz bólu i cierpienia (lekarze mężczyźni powszechnie uznawali, że poczucie empatii i chęć ulżenia przyszłej matce w czasie porodu są dalece niewskazane) medycyna miała kobietom niewiele do zaoferowania. Choroby ginekologiczne stanowiły tabu – zaniedbane i wstydliwe jednocześnie. Tak właśnie wyglądała codzienność, z jaką przyszło się mierzyć Annie Tomaszewicz – młodej, ambitnej mławiance, której wielkim marzeniem było ukończyć studia medyczne i zostać lekarką. Jednak zanim w 1880 roku jako ginekolożka-położniczka otrzymała szansę stanąć do walki o lepszy los swoich pacjentek, przyszło jej stoczyć niejedną batalię.

Supełek i strajk głodowy

Anna urodziła się w kwietniu 1854 roku jako jedna z sześciorga dzieci Władysława Tomaszewicza, naczelnika żandarmerii w stopniu sztabskapitana wojsk carsko-rosyjskich i pochodzącej ze zubożałej rodziny ziemiańskiej Jadwigi z domu Kołaczkowskiej. Małżeństwo Polki pochodzącej z patriotycznej rodziny z carskim wojskowym, do którego zadań należało m.in. zaszczepienie wśród Polaków miłości i szacunku do wielkiego imperium rosyjskiego, budziło kontrowersje i niesmak. Tomaszewiczowie, chcąc uniknąć niepotrzebnych konfliktów czy niekomfortowych sytuacji, raczej stronili od życia towarzyskiego. Izolacja, którą wybrali, sprzyjała życiu rodzinnemu i nie pozostawała bez wpływu na sposób wychowania dzieci. Jako dobre szanujące się małżeństwo, cieszące się nie najgorszą sytuacją finansową, rodzice Anny mogli zadbać o wykształcenie swych pociech. Nie mieli jednak na tyle pieniędzy, by wszystkie dzieci mogły studiować (warto podkreślić, że w przypadku córek w grę wchodziły wyłącznie ośrodki poza granicami Królestwa Polskiego, dopiero bowiem w 1894 roku Uniwersytet Jagielloński jako pierwsza rodzima uczelnia zezwolił kobietom na podjęcie nauki!).

Jak wspomina Zbigniew Filar, biograf Dobrskiej, siostry, które zdawały sobie sprawę z sytuacji rodzinnej, oddały swą przyszłość w ręce Fortuny – postanowiły ciągnąć supełki. Ta, do której uśmiechnie się szczęście, zrealizuje swoje marzenia. Przegrana miała pomóc zwyciężczyni przekonać rodziców, że dziecięce zachcianki są niezwykle poważne i należy zrobić wszystko, by mogły się ziścić. Los uśmiechnął się do odważnej i wyjątkowo dojrzałej, jak na swój wiek, Anny. Ta najbardziej na świecie pragnęła zostać lekarką. Zaskoczeni Tomaszewiczowie początkowo w ogóle nie przywiązywali wagi do dziewczęcych próśb i innych zabiegów perswazyjnych. Ostatecznie sukces w potyczce z rodzicami pomogła wywalczyć nie tylko siostra (pupilka ojca), ale niesłychana wręcz determinacja i upór Anny w dążeniu do celu. Wybraną przez siebie ścieżkę zawodową przyszła lekarka przeforsowała strajkiem głodowym! Dopiero on pomógł Tomaszewiczom zrozumieć, że sprawa jest poważna i skłonił ich do akceptacji planów córki.

Mława – Warszawa – Zurych

Realizacja młodzieńczych marzeń wiązała się z koniecznością rzetelnych przygotowań oraz uzupełnieniem braków w wiedzy. Anna była tego świadoma, a jej zapał, chłonny umysł i pracowitość pozwalały krok po kroku przybliżać się do celu. W 1869 roku Tomaszewiczówna ukończyła z wyróżnieniem naukę w wyższej żeńskiej pensji Paszkiewiczowej, a następnie przez dwa lata pobierała prywatne lekcje z nauk przyrodniczych, łaciny, greki, języków obcych.

Kolejne wyzwanie do pokonania stanowił brak możliwości rozpoczęcia studiów w Królestwie Polskim. Niechęć do zapewnienia płci pięknej wstępu na uniwersytety była w ówczesnym społeczeństwie powszechna. A największe kontrowersje budziła medycyna. Anna miała tylko jedno wyjście z sytuacji – musiała wyjechać do Szwajcarii. W 1873 roku podjęła naukę na uniwersytecie w Zurychu – jednej z niewielu uczelni, gdzie mogły kształcić się kobiety. Jednak i takie decyzje, podejmowane w drugiej połowie XIX wieku przez przedstawicielki płci pięknej, były uznawane przez opinię publiczną za skandaliczne i bulwersujące. Przed adeptką wiedzy stały zatem trudne lata i kolejne bitwy.

Czyste ręce dżentelmenów i zbyt małe mózgi kobiet

Wydawać by się mogło, że środowisko medyczne, które tworzyli światli i wykształceni dżentelmeni, pnący się po szczeblach kariery dla dobra ludzkości, będzie otwarte na nowatorskie idee służące wspólnej sprawie czy pomysły utalentowanych aplikantów kształcących się w sztuce Eskulapa. Nic bardziej mylnego. Ten zdominowany przez mężczyzn świat był wyjątkowo konserwatywny i zamknięty. Dość wspomnieć, że ogromnie skuteczna i przynosząca bardzo pozytywne rezultaty (o czym świadczą statystyki z Wiedeńskiego Szpitala Powszechnego) dezynfekcja rąk, zalecana przez wspomnianego już Semmelweisa oraz kilku innych lekarzy, stanowiła przedmiot drwin i szyderczych komentarzy. Charles Mei[2], jeden z najbardziej uznawanych w ówczesnym czasie ginekologów, kwitował, iż przeświadczenie o tym, że to położnicy przenoszą śmiertelne bakterie z pacjentki na pacjentkę, jest absolutnym nonsensem, gdyż lekarze to dżentelmeni, a ci mają zawsze czyste dłonie.

Środowisko lekarskie bacznie strzegło też, by w szeregi „zacnych” doktorów nie wdarły się przedstawicielki płci pięknej. Liczne argumenty przeciw kobietom lekarkom sypały się z ust medyków dżentelmenów zapobiegawczo, gdy tylko wywołany został temat prawa kobiet do studiów wyższych, a ze zwielokrotnioną siłą, kiedy pojawił się choćby cień obaw, że którejś z niewiast w końcu uda się dopiąć swego. Nieudolność i ograniczenia, jakimi natura „obdarowała” kobiety, podkreślano na każdym kroku. Wśród nich wymieniano brak stanowczości, krytycyzmu i umiejętności zachowania tzw. zimnej krwi, a tym samym konsekwencji w stosowaniu metod leczniczych. I jeszcze płochliwość, niezdecydowanie, nieterminowość, której głównym powodem jest comiesięczna niedyspozycja wynikająca z cyklu menstruacyjnego. Na niekorzyść pań przemawiała nawet przypisywana im cierpliwość, łagodność i współczucie – z męskiego punktu widzenia zbyt duża empatia mogła stać się przyczyną niewłaściwej oceny sytuacji lub pochopnej chęci ulżenia pacjentowi w bólu. Odrazę budziły ponadto wyobrażania lekarki pochylającej się nad martwym nagim ciałem, a sprawą absolutnie nie do przyjęcia pozostawało, by kobiety mogły udzielać porad lekarskich w zakresie schorzeń płci przeciwnej.

Argument koronny „dobrze przyjęty w środowisku”, a rozpowszechniony na gruncie polskim przez cieszącego się sławą neurologa stanowiła potwierdzona badaniami diagnoza, że mózg kobiecy jest na tyle mały, że nie będzie w stanie pomieścić wiedzy i umiejętności niezbędnych do opanowania sztuki medycznej.

W świetle takich argumentów naprawdę trudno ocenić, czy większym wyzwaniem stojącym przed kobietami wchodzącymi w świat medycyny maleńkimi krokami, acz odważnie i konsekwentnie, będzie zbijanie tych absurdalnych argumentów czy walka z zabobonami podpowiadającymi, by do brzucha rodzącej przyłożyć śledzia.

Na uniwersytecie

Tymczasem Tomaszewiczówna, figurująca na liście przyjętych studentek pod numerem 15 (po kilku Niemkach, Francuzkach, Rosjance i Amerykance), torowała drogę przyszłym polskim lekarkom na uniwersytecie w Zurychu. Nie było to zadanie łatwe, jak większość, z którymi przyszło zmierzyć się Annie na wybranej przez siebie ścieżce. Przytłaczający był nie tylko ogrom wiedzy, jaki trzeba było opanować w krótkim czasie, ale także koszmarne problemy materialne, z którymi borykały się aplikantki. Dodatkowe prace, których imały się w zamian za marne wynagrodzenie czy posiłek, dyskryminujący kobiety system stypendialny, niedożywienie, przemęczenie i inne przeciwności losu sprawiały, że tylko nielicznym udawało się zdobyć upragniony dyplom. Taki stan rzeczy był „wodą na młyn” przeciwników emancypacji i podsycał prześmiewcze dyskusje. Co ciekawe, wśród przeciwniczek dostępu kobiet do wyższej edukacji była – uznawana za postępową – Gabriela Zapolska. Na łamach „Kuriera Warszawskiego” autorka Moralności Pani Dulskiej nawoływała kobiety do zachowania przyzwoitości: „Nie filozofuj!... nie kraj trupów!... nie zatracaj swej godności niewieściej!”[3].

Głucha na tego rodzaju apele Anna niezłomnie realizowała swój plan. Pomimo trudnej sytuacji finansowej i biedy udało się studentce udowodnić, że ma wystarczająco pojemny mózg, by przyswajać kolejne porcje wiedzy. Co więcej – jej możliwości intelektualne i pracowitość zostały szybko dostrzeżone i docenione w środowisku akademickim. Już na trzecim roku studiów pod kierunkiem profesora Hermanna prowadziła doświadczenia w pracowni fizjologii, a ich wyniki naukowiec uwzględnił w swojej rozprawie. W 1877 roku Tomaszewiczówna złożyła pracę doktorską poświęconą fizjologii ucha wewnętrznego oraz zdała wszystkie niezbędne egzaminy. Dziecięce marzenie przybrało realny kształt w postaci dyplomu dokumentującego uzyskanie stopnia doktora medycyny.

Języki obce przepustką do praktyki lekarskiej

Jeśli komukolwiek wydaje się, że zdobyte w pocie czoła świadectwo, wyróżnienia, które Anna otrzymała w czasie studiów (np. asystentura w Klinice Psychiatrii Uniwersytetu Zuryskiego, propozycja wyjazdu do Japonii), pochwały i wysokie oceny profesorów choć odrobinę ułatwiły jej dalszą drogę zawodową, powinien jak najszybciej porzucić te mrzonki. Po ukończeniu studiów w Zurychu oraz doskonaleniu sztuki medycznej w Berlinie i Wiedniu (Japonię bowiem ostatecznie odrzuciła) wróciła do Warszawy. Najistotniejszą sprawą było wówczas uzyskanie prawa do odbycia praktyki niezbędnej dla potwierdzenia ważności obronionego tytułu naukowego. I tu wielkie kolejne rozczarowanie – brak procedur przeznaczonych dla kobiet. Co więcej, w tym samym czasie przeświadczona o swoim dobrym wykształceniu i kompetencjach Anna złożyła wniosek o przyjęcie do grona członków Warszawskiego Towarzystwa Lekarskiego. Niestety podczas głosowania jej kandydatura przepadła. Cios był tym bardziej bolesny, że zabrakło tylko jednego głosu poparcia. Prasa bez zwłoki podchwyciła gorący temat i wokół Tomaszewiczówny znów zrobiło się głośno. Warto wspomnieć, że wśród obrońców młodej lekarki na łamach gazet znaleźli się Aleksander Świętochowski[4] i Bolesław Prus.

Jednak i tym razem determinacja nie pozwoliła Annie poddać się. Szukając rozwiązania, wyjechała do Petersburga, gdzie miała możliwość nostryfikacji dyplomu. Pech chciał, że na krótko przed jej przybyciem car wydał ukaz zakazujący kobietom studiów w Zurychu. Uzyskany dyplom stracił ważność na terenach podległych carowi i Tomaszewiczówna znalazła się w sytuacji niemal bez wyjścia. Nieoczekiwanie problem pozwolił pokonać zbieg okoliczności. Akademia Medyko-Chirurgiczna poszukiwała dla sułtana wizytującego wraz ze swoim haremem lekarki, która zaopiekuje się żonami ważnego gościa. Wymagał on, by pani doktor władała kilkoma językami, a znalezienie takiej kandydatki stanowiło nie lada wyzwanie. Tymczasem Tomaszewiczówna płynnie mówiła po angielsku, niemiecku oraz francusku. I śmiało można powiedzieć, że znalazła się w odpowiednim miejscu o właściwej porze. Los uśmiechnął się do niej jak wtedy, gdy jako dziewczynki ciągnęły z siostrą chustę z supełkami. Zdesperowane poszukiwaniami władze Akademii wobec odpowiednich kwalifikacji i umiejętności absolwentki z Zurychu przymknęły oko na dane uczelni wystawiającej dyplom i zezwoliły na kontynuowanie nauki w celu złożenia egzaminów uprawomocniających do pełnienia zawodu lekarza. Dzielnie znosząc wszelkie niedostatki materialne, Anna ostatecznie dopięła swego.

Epidemia

W 1880 roku doktor Tomaszewicz ponownie przyjechała do Warszawy. Jej osoba niezmiennie budziła kontrowersje wśród śmietanki intelektualno-towarzyskiej stolicy oraz zainteresowanie opinii publicznej. Jako kobieta lekarz nie mogła liczyć na wiele w środowisku zawodowym. W połowie roku otworzyła przy ulicy Niecałej prywatną praktykę specjalizującą się w leczeniu chorób ginekologicznych i dziecięcych. Niestety do gabinetu zaglądały tylko nieliczne pacjentki. Znaczącą dla jej kariery zmianę przyniosły dopiero: tragiczna w skutkach epidemia gorączki połogowej, która wybuchła w warszawskim Instytucie Położniczym, oraz towarzyskie koneksje męża Anny.

„Remedium na nosorożcowatość”[5]

Tomaszewiczówna wyszła za mąż w 1881 roku za Konrada Dobrskiego – znanego i cenionego w środowisku laryngologa, redaktora naczelnego czasopisma „Zdrowie”, członka Warszawskiego Towarzystwa Lekarskiego. O jej życiu osobistym niewiele wiadomo. Jak wspomina Weronika Wierzchowska, autorka audiobooka poświęconego Dobrskiej, Anna strzegła swojej prywatności i z życia uczuciowego nie zwierzała się, nawet korespondując z przyjaciółkami.

Z całą pewnością można powiedzieć, że Dobrski był człowiekiem światłym i postępowym. Sytuował się po stronie obrońców Anny w rozpętanej na łamach prasy burzy wokół jej osoby, jeszcze zanim bliżej się poznali. Niedługo później na tyle mocno oczarowała go urodą i intelektem, że wstąpili w związek małżeński. Dwa lata później na świat przyszedł ich syn Ignacy – jedyny potomek Dobrskich.

Przeglądając różne źródła poświęcone biografii Tomaszewicz, odnosi się wrażenie, że na pierwszym miejscu stawiała mimo wszystko życie zawodowe, nie prywatne. Małżeństwo i macierzyństwo były istotne, ale chyba nie najważniejsze. Trudno to oceniać, tym bardziej, że, jak zostało wspomniane, lekarka mocno chroniła sferę spraw prywatnych.

Podobnie było w przypadku jej męża. We fragmencie biografii Dobrskiej poświęconym kwestiom rodzinnym Alicja Urbanik-Kopeć przywołuje słowa Henryka Sienkiewicza, przyjaciela Konrada Dobrskiego, do samego doktora skierowane:

Jesteś gadatliwy, kłótliwy i dosyć zimny, tak przynajmniej utrzymują o tobie wszyscy […]. Ja podzielam w części to zdanie – i jako remedium na nosorożcowatość uważam młodą i ładną żonę, która by cię jakoś nauczyła pieszczot […][6].

A w zakończeniu tej części artykułu kwituje: „Pieszczot – zdaje się – było w tym związku niewiele. Z obu stron”[7].

Przytułek Położniczy

Zatem bycie lekarką, nie żoną czy matką, stanowiło najważniejszą z ról, jaką przyszło Annie odegrać. Możliwość tę uzyskała jednak dzięki znajomościom męża, a także wspomnianej wcześniej przychylności Bolesława Prusa i Aleksandra Świętochowskiego. W 1882 roku w Instytucie Położniczym wybuchła epidemia zakażenia połogowego. Sytuacja była na tyle poważna, że władze zdecydowały o zamknięciu przychodni. Na jej miejsce, na wniosek specjalnej komisji pod przewodnictwem prezydenta miasta, utworzono kilka niewielkich Przytułków Położniczych. Jednym z ich fundatorów był Stanisław Kronenberg – bogaty przemysłowiec z Warszawy. To właśnie dzięki jego poparciu, uzyskanemu przez koneksje małżonka, Dobrska objęła stanowisko lekarki kierującej Przytułkiem Położniczym nr 2. Dla Anny był to niewątpliwy sukces – mogła wreszcie w pełni realizować swoje powołanie – pomagać kobietom. Z perspektywy finansowej (niewielka pensja) oraz warunków sanitarno-lokalowych przychodni (te, jak sama dokumentuje[8], były opłakane) przed Dobrską stanęły kolejne wyzwania…

Mierzyła się z nimi niezłomnie i dzielnie przez trzydzieści lat. Walczyła z przyzwyczajeniami i przesądami, powszechnym brakiem świadomości dbania o higienę (opracowała zasady właściwego postępowania obowiązujące personel), edukowała akuszerki i same pacjentki. Leczyła wszelkie kobiece przypadłości – od chorób wenerycznych po komplikacje w trakcie ciąży i porodu. W czasie jej kierowania przytułkiem śmiertelność wśród rodzących spadła do 1%, co wzbudzało podziw lekarzy w stolicy i poza nią. Dobrska jako pierwsza w Warszawie przeprowadziła cesarskie cięcie. Jej podopiecznymi były przede wszystkim kobiety niezamożne – służące, szwaczki, żony robotników. Za udzieloną pomoc niejednokrotnie rezygnowała z zapłaty. Na co dzień spotykała się z ludzką biedą, bezradnością, brakiem podstawowej wiedzy. Sprawy kobiece stanowiły ówcześnie temat wyjątkowo wstydliwy i do zadań lekarki należało nie tylko leczenie ginekologicznych przypadłości, ale i przełamywanie tabu.

Praca w Przytułku pochłaniała ją bardzo mocno. Pomimo tego znajdowała czas na działalność charytatywną. Otaczała opieką medyczną młode dziewczęta pracujące w szwalni Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności. Udzielała się także w schronisku dla nauczycielek oraz Towarzystwie Kolonii Letnich dla Dzieci. Chętnie wygłaszała odczyty popularnonaukowe, które wzbudzały ogromne zainteresowanie. Aktywnie działała w Towarzystwie Kultury Polskiej, pisała artykuły do tygodnika „Kultura Polska”, publicznie wypowiadała się na tematy związane z prawami kobiet oraz uczestniczyła w pracach organizacji działających na ich rzecz. Razem z Elizą Orzeszkową, Marią Konopnicką i Melnią Rajchmanową współorganizowała w1907 roku pierwszy Zjazd Kobiet Polskich.

Anna Tomaszewicz-Dobrska była jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet w ówczesnej Warszawie, a pod koniec życia cenioną i uznawaną lekarką.

Śmierć jest częścią życia


Doktor Dobrska zmarła 21 czerwca 1918 roku, mając 64 lata. „To była niezwykła osoba, prawdziwie cicha bohaterka, która życie poświęciła na ratowanie ubogich kobiet i odmieniła oblicze polskiego położnictwa”[9] – podkreśla Weronika Wierzchowska.

Śmierć stanowiła dla niej naturalny element życia, była do niej przygotowana, o czym świadczy list wysłany do syna:

„Kochany Synu!

Oto życzenia moje, o które proszę Cię spełnić. Unikaj przyglądania mi się po śmierci i każ możliwie rychło zamknąć trumnę. Narzucaj sobie myśl pogodną o mnie. Myśl moją znasz tak dobrze, że będzie Ci zawsze w różnych ważniejszych chwilach życia przytomna; ciału zaś tylko choroba, nie śmierć krzywdę wyrządza. Śmierć jest zjawiskiem [!] naturalnym, zwykłem i tylko religie, wyobraźnia i skrzywiona uczciwość nadały jej cechy ponure. Zdaniem mojem należałoby po śmierci blizkich dążyć do rozrywek i rozweselenia, zamiast pogrążać się w żałobie i smutku, który każdego zniedołężnia, obiera z energii i oporności”[10].

Prochy lekarki zostały pochowane w grobowcu rodzinnym na cmentarzu powązkowskim. Jej ostatnia wola – prośba do najbliższych o składanie datków na fundację „Kropelka mleka” wspierającą dzieci z ubogich rodzin zamiast kwiatów na pomniku – została wypełniona.

 

Katarzyna Wyszyńska 

 

 

Bibliografia:

Adamczyk, U., Powstał serial o słynnej mławiance, Nasza@Mława, https://naszamlawa.pl/kultura/powstal-serial-o-slynnej-mlawiance/ [dostęp: 2.08.2021].

Anna Tomaszewicz-Dobrska, [w:] „Wikipedia”, https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Tomaszewicz-Dobrska [dostęp: 2.08.2021].

Bojczuk, H., Kobiety-lekarki w Towarzystwie Lekarskim Warszawskim w latach 1875–1905 (cz.1), „Medycyna Nowożytna” 2008, 15, z. 1, s. 139–157.

Bołdyrew, A., Opieka nad kobietami w czasie ciąży, porodu i połogu w ubogich środowiskach wiejskich i miejskich w Królestwie Polskim w XIX i na początku XX wieku. Od tradycyjnych form pomocy do wsparcia instytucjonalnego, [w:] W kręgu rozważań
o zdrowiu i aktywności fizycznej
, red. A. Nawrocka, P. Drobnik, M. Brodnicki, Łódź
2015, s. 25–38.

Duda, M., Kobieta lekarz. XIX- i XX-wieczni publicyści i naukowcy o edukacyjnych i zawodowych możliwościach kobiety, [w:] Kobieta, literatura, medycyna, red. A. Zawiszewska, A. Galant, Szczecin 2016, s. 28–41.

Filar, Z., Anna Tomaszewicz-Dobrska. Karta z dziejów polskich lekarek, Warszawa 1959.

Hohol, M., Historia mycia rąk, czyli trudne narodziny antyseptyki,

https://www.wielkiepytania.pl/article/historia-mycia-rak-czyli-trudne-narodziny-antyseptyki/

[dostęp: 2.08.2021].

Kempa, M. E., Kobiety lekarzami, [w:] Zawód lekarza na ziemiach polskich w XIX i XX wieku, red. B. Urbanek, Warszawa 2009, s. 101–110.

Kulik, H., Dąbek, J., Rola pierwszych polskich lekarek w rozwoju nauk medycznych,
[w:] Naukowcy – osobowość, rola, profesjonalizm, red. A. Żywczok, M. Kitlińska-Król, Katowice 2019, s. 109–127.

Kulik, H., Dąbek, J., Kobiety w „męskim” świecie medycyny, [w:] Kobiety, praca, podmiotowość, red. S. Kamińska-Berezowska, Katowice 2020, s. 79–96.

Kulikowski, J., Medycynierka. Pierwsza polska lekarka, „Polityka” 2007, nr 34,

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/226843,1,medycynierka.read [dostęp: 2.08.2021].

Marcysiak, M., Anna Tomaszewicz-Dobrska, [w:] Słownik biograficzny polskich nauk medycznych XX wieku, T. 3, z. 1, red. i oprac. B. Urbanek, Instytut Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk, Zakład Historii Nauk Medycznych, Warszawa 2004, s. 92–94.

Mrozowska, K., Kobiety polskie w nauce i oświacie, [w:] Kobiety polskie, red. E. Konecka, Warszawa 1986, s. 236–271.

Natorski, P., Anna Tomaszewicz-Dobrska – pierwsza Polka z dyplomem lekarza, https://kobieta.wp.pl/anna-tomaszewicz-dobrska-pierwsza-polka-z-dyplomem-lekarza-6005431672132737a [dostęp: 2.08.2021].

Szarejko, P., Słownik lekarzy polskich XIX wieku, T. 2, Warszawa 1994, s. 54–57.

Urbanik-Kopeć, A., Nonsens i lekarz bastard. Anna Tomaszewicz-Dobrska (1854-1918),

http://ihnpan.pl/wp-content/uploads/2021/01/2020-1-A.-Urbanik-Kopec.pdf [dostęp: 2.08.2021].

Zieleniewska, M., „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety lekarza!” mówił słynny chirurg o dr Annie Tomaszewicz-Dobrskiej, https://www.medonet.pl/zdrowie,pierwsza-polka-z-dyplomem-lekarza-medycyny---dr-anna-tomaszewicz-dobrska,artykul,41500738.html [dostęp: 9.08.2021].

 

Źródła fotografii:

Fot. 1.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Tomaszewicz-Dobrska?fbclid=IwAR3FLQh_pMXlrnkkN_L9y6b5W5qMbqW4RsC0OsdJ5F_AXRBO9816385OCn4#/media/Plik:Anna_Tomaszewicz-Dobrska.jpg [dostęp: 2.08.2021]

 

Fot. 2.

https://www.wikiwand.com/pl/Zurych [dostęp: 2.08.2021]

 

Fot. 3.

Album zasłużonych lekarzy polskich

http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/dlibra/docmetadata?id=35237&from=publication [dostęp: 2.08.2021]

 

 

[1]
                   Ignaz Philipp Semmelweis – urodzony 1 lipca 1818 w Budzie, zmarły 13 sierpnia 1865 w Döbling koło Wiednia. Lekarz. Jeden z twórców antyseptyki.

[2]                Charles Delucena Meigs – urodzony 19 lutego 1792, zmarły 22 czerwca 1869. Lekarz ginekolog. Doktor honoris causa Uniwersytetu Princenton. Członek Amerykańskiego Towarzystwa Filozoficznego. Profesor położnictwa i chorób kobiecych w Jefferson Medical College. Propagator idei, że ręce lekarzy nie mogą przenosić choroby na ich pacjentki.

[3]          G. Zapolska, W sprawie emancypacji, cyt. za: A. Urbanik-Kopeć, Nonsens i lekarz bastard. Anna Tomaszewicz-Dobrska (1854-1918), http://ihnpan.pl/wp-content/uploads/2021/01/2020-1-A.-Urbanik-Kopec.pdf [dostęp 2.08.2021].

[4]                Aleksander Świętochowski – urodzony 18 stycznia 1849 w Stoczku Łukowskim, zmarły 25 kwietnia 1938 w Gołotczyźnie. Pisarz, publicysta, filozof, historyk. Działacz społeczny, przedstawiciel pozytywizmu warszawskiego.

[5]          Henryk Sienkiewicz z listu do Konrada Dobrskiego, cyt. za: A. Urbanik-Kopeć, Nonsens i lekarz bastard. Anna Tomaszewicz-Dobrska (1854-1918), http://ihnpan.pl/wp-content/uploads/2021/01/2020-1-A.-Urbanik-Kopec.pdf [dostęp: 2.08.2021].

[6]          Tamże.

[7]          Tamże.

[8]          W przygotowanym sprawozdaniu z działalności instytucji lekarka pisze: „Przytułek nr 2 zajmował przez pierwsze lata mieszkanie w starym domu, złożone z czterech pokoi o takim rozkładzie, że żaden z nich nie mógł być wyłączony z całości. Na udramatyzowanie tej widowni składały się: zlew bez wodociągu; przynoszenie wody wiadrami i zlewanie w beczkę, z której czerpano ją do wszystkich użytków; brak klozetu, który zastępowano wiadrami z proszkiem otwockim; wentylacja za pomocą lufcików przeze mnie otwieranych, za mymi plecami natychmiast zamykanych, piece opalane węglem kamiennym, popękane ze starości, nieuleczalnie dymiące; oświetlenie lampami naftowymi; pranie ręczne w balii, bez gotowania bielizny. Kuchnia była rodzajem Panteonu, obejmującego wszystkie kulty i wszystkie obrzędy. Służyła do przyrządzania pokarmów, jako miejsce na zbiornik z wodą, jako spiżarnia, sypialnie dwóch służących, szatnia na rzeczy i odzież pacjentek, lamus starzyzny i nieużytków, skład brudów, pralnia, suszarnia, pomywalnia, sala przyjęć, rozbierania, badania, kąpania nowo wstępujących i dzieci, jadalnia, poczekalnia, bawialnia dla odwiedzających i domowników” („Sprawozdanie z działalności Przytułku Położniczego 2-go, cyt. za J. Kulikowski, Medycynierka, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/226843,1,medycynierka.read [dostęp: 9.08.2021]).

[9]          U. Adamczyk, Powstał serial o słynnej mławiance, Nasza@Mława, https://naszamlawa.pl/kultura/powstal-serial-o-slynnej-mlawiance/ [dostęp: 2.08.2021].

[10]         Anna Tomaszewicz-Dobrska, fragment listu do syna z 1915 roku, cyt. za: Z. Filar, Anna Tomaszewicz-Dobrska. Karta z dziejów polskich lekarek, Warszawa 1959, s. 147.

Młoda Anna Tomaszewicz-Dobrska

Anna Tomaszewicz-Dobrska z mężem

Pielegniarki ówczesnego czasu

Zurych 1863

powrót

W serwisie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej informacji w polityce prywatności.

×